sobota, 10 lutego 2018

Merthur część 3 part 1

Merlin siedział sobie na tronie, machając nogami i podpierając głową rękami. Tu było za nudno. Serio. To, kurde, średniowiecze jest, pełno intryg, nieposłusznych, knujących wdów i przeplatania języka mówionego z łaciną, a przynajmniej tak jest u Polan ( Takie malutkie nawiązanie do Korony Królów... Nie no, moja mama jest historykiem, wkurzają mnie takie przekłamania historyczne). On to wiedział. Był tu fajny posłaniec, który mu opowiadał, jakie tam są problemy na dworze. Nic, tylko wóda, miód procentowy, orgie, spanie, orgie, wino i spanie. On też tak chciał! Niestety miał mądrego męża (i nie miał teściowej, khem, khem...), który potrafił porozumieć się z kościołem (czyt. kamieniowanie i te sprawy, bo gilotyny jeszcze nie wymyślili)

- Jesteś zirytowany - zauważył Gaius.
 - Jesteś bardziej spostrzegawczy, niż nasz ukochany król - przewrócił oczami - wiem, że w tym moim stanie to wiele rzeczy jest zakazanych i te sprawy, ale każdy ma jakieś granice - medyk uniósł brew.
- Więc cóż proponujesz? - Merlin zamyślił się na chwilę.
- Skoro zakaz magii jest zniesiony to jako naczelny mag powinienem zrobić coś, by ludzie nie bali się jej, a inni obdarzeni mocą wiedzieli, że na zamku jest bezpiecznie. Idę do Artura - odpowiedział i odszedł nie patrząc na Gaiusa.

***
Znalazł go w komnacie, gdzie podpisywał papiery. 

- Po łacinie? - zapytał Merlin.
 - Eee, a jaki inny język znasz? - po tej odpowiedzi jego mąż zmarszczył brwi, ale później się uśmiechnął.
- Nieważne. Mam świetny pomysł. Więc skoro zniosłeś zakaz magii to powinniśmy pokazać ludziom, że nie mają się, czego bać. A inni magowie muszą zobaczyć, że ich nie zetniesz, albo ukamieniujesz, no wiesz - Artur zamknął oczy, zmarszczył brwi i znowu spojrzał na męża.
- To świetny pomysł, ale nie w twoim stanie.
- Jak to nie w moim stanie?! - obruszył się.
- Słuchaj, nie mówię tego, bo to takie moje widzimisię, tylko nie chcę by coś się wam stało, jasne? Dlatego kategoryczne: Nie.
- A jeśli przebada mnie Gaius i stwierdzi, że nic takiego się nie stanie mi lub naszemu dziecku to będę mógł to zorganizować? I pożyczyć kilka osób do pomocy?
- Jakich osób?
- Noo - zaczął Merlin z miną niewiniątka - Morganę, Gwen i wszystkichrycerzyokrągłegostołu - odpowiedział na jednym wydechu.
- Wolniej, bo z miejsca zgłoszę veto.
- Morganę, Gwen i wszystkich rycerzy okrągłego stołu - powtórzył wolniej, by Artur mógł zrozumieć, co się do niego prawi. 
- ...och. Po co ci aż tylu?
- A po co ci to wiedzieć?
- Bo to moi żołnierze?
- Podobno jako twój małżonek jestem współwładcą, więc żołnierze podlegają także mi  - uśmiechnął się nieszczerze. 
- Podobno to duża różnica.
- Dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby, o wszechmogący i najwspanialszy władco gburze - odpowiedział, będąc w drzwiach. - W nagrodę nazbieram dla ciebie ziół i zrobię dla ciebie pyszny napar z imbiru, koziego ziela i buzdyganka*, co ty na to? - gliniany wazon stojący na stole, rozbił się o, ledwo zamknięte  przez Merlina drzwi.


***
* te zioła są i były wykorzystywane w naparach przeciw potencji ;) taki odpowiednik średniowiecznej viagry.