czwartek, 26 listopada 2015

Ciernie - urodzinowy One Shot!

Rafael stał w kuchni i kroił warzywa do potrawki.. Nagle duże ręce objęły go w pasie.
- Co na obiad, skarbie? - zapytał Kastiel.- Gulasz z ryżem.- Wyśmienicie pachnie - ocenił chłopak.Rafael był studentem prawa, a czerwonowłosy wokalistą popularnego zespołu "THE FIRE" oraz jego twórcą. Byli razem od ukończenia liceum, a małżeństwem od dwóch lat.- To kiedy wyjeżdżacie w tournée? - zapytał błękitnooki, gdy zasiedli do stołu.- Za pięć dni - odpowiedział.
- Czy ja kiedykolwiek wywinąłem ci taki numer?
- A na ile?
- Na miesiąc. Wytrzymasz tyle beze mnie?
- Spróbuję to wytrzymać, ale nic nie obiecuję - uśmiechnął się przeciągle.
      Nagle Rafael zaczął kaszleć. Nie mógł złapać tchu, zaniepokojony mąż wstał i uklęknął obok niego. Po chwili kaszel ustał.
- Na pewno nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony Kastiel.
-Tak, nie martw się tym. To pewnie oznaki przeziębienia.
- No, nie wiem. Może pójdziesz się zbadać do swojego ojca? Nic ci nie zaszkodzi.
- To nic takiego, naprawdę, zajmij się lepiej pakowaniem.
- No dobrze, ale obiecaj mi,że jeśli coś się stanie podczas mojej nieobecności to pójdziesz do lekarza.
- Obiecuję.
         Sytuacja powtórzyła się, gdy  kładli się spać. Nagle Rafael zaczął mocno kaszleć  i nie potrafił złapać tchu. Przez całą noc spał niespokojnie, ale nic nie powiedział Kastielowi, bo nie chciał go martwić.Następnego dnia poszli na długi spacer do ogrodu botanicznego. Czerwonowłosy miał nie małe problemy z utrzymaniem swojej tożsamości  w ukryciu, jeżeli coś by się  stało pewnie zaraz obskoczyłby go tłumy fanów. Na szczęście przez te kilka godzin mieli trochę spokoju. Kłopoty zaczęły się później, gdy siedzieli w kawiarni i popijali kawę. 
- Chcesz lody? - zapytał Kastiel z uśmiechem.
- Hmm, pewnie - odpowiedział Rafael.
       Każdy wziął po pucharku lodów, tylko że Kastiel czekoladowe, a Rafael waniliowe. Przechodzący mężczyzna przypadkiem strącił czapkę z głowy czerwonookiego. W jednym momencie rozpętało się piekło - najpierw wszyscy popatrzyli się w ich stronę, potem gdy go rozpoznali to poderwali się z krzeseł prosząc o autograf, choć nie wiadomo skąd go chcieli, bo nikt nie miał ani kartek, ani długopisu. Rafael nie wiedział, co robić, ale Kastiel zachował trzeźwość umysłu.  Chwycił go za rękę i siłą wyciągnął z kawiarni. Zdyszani dotarli do domu. 
- Jak ty z tym wytrzymujesz codziennie? - zapytał męża.
- Cóż, powiedziałbym, że się przyzwyczaiłem, ale to chyba nigdy nie nastąpi.
- Prawda.
- Chciałem jeszcze zwiedzić kilka miejsc, ale chyba z tego nici. Co powiesz na spędzenie tego dnia w inny sposób? - uśmiechnął się przebiegło.
- W jaki? O, może pooglądamy jakieś filmy? - Rafael doskonale wiedział, o co mu chodzi, ale podpuszczał go.
- Przestań! Robisz to specjalnie!
- Czytasz mi w myślach - błękitnooki chwycił go za rękę i poszli do sypialni.
***
       Rafael został zaciągnięty siłą do baru przez swoich kolegów z wykładów, na dodatek padła mu bateria w telefonie, więc  nie mógł zadzwonić do Kastiela, że się spóźni. "No cóż, tylko dwie godzinki" pomyślał, w końcu to, że byli małżeństwem nie oznaczało, że muszą mieć nad sobą całodobowy nadzór.
***
         W tym samym czasie czerwonowłosy siedział w kuchni, popijał herbatę i czekał na małżonka, który spóźniał się już drugą godzinę. Nareszcie  usłyszał trzask drzwi do ich mieszkania. Zerwał się z krzesła i pobiegł do przedpokoju.- Gdzie byłeś?! - powiedział głośniej niż na początku zamierzał.
- Wybacz mi, ale koledzy z uniwerku zaciągnęli mnie na drinka. Chciałem zadzwonić,ale bateria mi padła, przepraszam, że cię martwiłem. Możesz skrzyczeć mnie jutro? Jestem zmęczony, dobranoc. - Rafael odmaszerował do sypialni jakby nigdy nic. Tymczasem Kastiel stał  w  miejscu trzęsąc się ze złości.
***
  Następnego dnia w południe - bo dopiero, wtedy obudził się Rafael, Kastiel odważył się poruszyć niedokończony temat.
- Dlaczego im nie odmówiłeś? Wiesz jak ja się o ciebie martwiłem? Myślałem, że coś ci się stało!
- Naprawdę przepraszam, wiesz, że nie chciałem.
- No nie - przyznał błękitnooki. Jednak to nie była jego wina. Kastiel dobrze o tym wiedział, więc dlaczego wyżywał się za to na nim? Był na niego za to zły.
- Od dzisiaj chodzisz z uczelni prosto do domu, zrozumiano? 
-Co ty sobie myślisz, żeby wymyślać z tak niedorzecznymi żądaniami? Owszem, jesteśmy małżeństwem, ale mam też przyjaciół, z którymi również chciałbym czasem spędzić czas, a oni jeszcze o tobie nie wiedzą, w dodatku nie chcę cię ze sobą wszędzie ciągać, czuliby, że jestem dla nich ciężarem!
- Zamknij się.
- Co? Jak w ogóle możesz...
- Powiedziałem coś! - Nagle Kastiel poderwał się z miejsca i  pod wpływem impulsu uderzył z całej siły Rafaela w twarz. Ten pod wpływem siły uderzenia spadł z krzesła na podłogę. Z rozciętej wargi małym strumyczkiem zaczęła sączyć się szkarłatna ciecz. Błękitnooki z niedowierzaniem dotknął swojej wargi, a potem popatrzył w oczy mężowi. Nic nie powiedział - nie potrafił.Wstał powoli i chwiejnie, wyszedł z kuchni i po chwili Kastiel usłyszał trzask drzwi mieszkania. Nie wiedział czy pobiec za ukochanym, czy zaczekać na niego w mieszkaniu.  
              Po około dwóch godzinach Rafaela nadal nie było. Kastiel zdecydował się go poszukać i przeprosić. Wiedział, że to co  zrobił zostawi skazę na ich zaufaniu. Musiał to naprawić, ale najpierw w ogóle go znaleźć. Zadzwonił do swojego zespołu- byli blisko z małżeństwem.
- Halo? - usłyszał w telefonie głos Maia - gitarzysty i swojego przyjaciela z dzieciństwa.
- Cześć, pokłóciłem się z Rafaelem i chciałbym się zapytać czy pomoglibyście mi go poszukać?
- Pewnie, masz szczęście, bo akurat jesteśmy w jednym klubie blisko waszej dzielnicy, gdzie się spotkamy?
- Przy kawiarni "Dream", może być?
- Ok, za dziesięć  minut.
      Gdy reszta zespołu usłyszała o tym całym zamieszaniu szybko zebrała manatki  i pędem udała się w wyznaczone miejsce. Nie obyło się bez krzyku na Kastiela, ale nie to teraz zaprzątało im głowę. Przeszukali okoliczny park i inne miejsca, w których mógł być błękitnooki, jego małżonek obdzwonił nawet swoich rodziców i rodziców Rafaela, ale nigdzie go nie było- przepadł. Dopiero po przejściu, któregoś z kolei miejsca zamieszkania jego przyjaciół Kastiel wpadł na pomysł. Odprawił zespół i poszedł tam sam. Trudno było ich przekonać, bo bali się o następną kłótnię. Jednak wokalista był nadzwyczaj nieustępliwy.
      Dotarł na miejsce - kościół, w którym  złożyli przysięgę małżeńską. To miejsce było bardzo nostalgiczne i ważne dla nich. To właśnie tutaj również się poznali - obaj byli przyjaciółmi jednego z księży służących tam. Wszedł do środka- było ciemno, bo było dość późno, ale nawet w tej ciemności mógł zobaczyć bladą sylwetkę swojego ukochanego, który od czasu do czasu pociągał nosem, ale starał się to ukryć, mimo że był całkiem sam. Kastiel podszedł do niego i mocno przytulił. Nie potrzebowali żadnych słów. Przecież czyny mogą odzwierciedlać słowa. Gdy dotarli do domu,  Rafaelem zaczęły wstrząsać silne dreszcze, na dodatek rozkaszlał się tak mocno, że nie potrafił złapać tchu. Przerażony tym stanem czerwonooki nie wiedział czy to z jego głupoty czy z innych przyczyn. Przypomniał sobie wieczór kilka dni temu, gdy nastąpił podobny atak. Zadzwonił po karetkę, bo uznał, że to będzie najlepsze.
***
Kastiel siedział  w poczekalni czekając na jakąkolwiek informację o stanie swojego męża. Drzwi pomieszczenia otworzyły się i wyszedł z nich przystojny, blondwłosy lekarz. Przeszukiwał salę wzrokiem, natrafił na czerwonookiego i kiwnął głową oznajmiając , by poszedł za nim.
- Niech pan usiądzie.- wskazał krzesło po jednej stronie biurka w prywatnym gabinecie.
- Proszę do rzeczy, widzę, że coś z nim nie tak.- odparł Kastiel siadając.
- Niech mnie pan posłucha, pana mąż ma zakrzep przy wyjściu z lewej komory serca.
- Słucham, co to znaczy?
- Chodzi o to, że wskutek np. wypadku lub jakiegoś wydarzenia  w lewej przegrodzie serca zmniejszyła się tętnica i dlatego w tym miejscu zaczęła zbierać się krew, która nie znalazła ujścia. Dlatego mamy do pana pytanie, żeby pozbyć się zakrzepu wymagana jest operacja, ale jako że z  panem Rafaelem nie mamy kontaktu, to jest pan pierwszą osobą, która decyduje o tym czy zrobić ten zabieg. Wyrazi pan zgodę?
- Jakie jest prawdopodobieństwo, że operacja się powiedzie?
- W dzisiejszych czasach, przy takiej technologii zabieg w około osiemdziesięciu pięciu procentach jest pozytywny. 
- Jeżeli to mu pomoże, to oczywiście, że się zgadzam.-Lekarz dał mu do podpisania papiery i podziękował.
- Czy mogę się z nim zobaczyć?
- Oczywiście, tylko proszę go zbytnio nie męczyć.
- Obiecuję.
       Kastiel usiadł na krześle przy łóżku Rafaela i patrzył w jego bladą twarz.        
- Przepraszam, jeśli wszystko się uda sam wymierzysz mi karę na jaką zasługuję, tylko proszę, wybacz mi. - wsunął swoją rękę w rękę ukochanego i przysunął do swojej twarzy, po czym lekko ją pocałował.
***
     Następnego dnia w południe odbył się zabieg Rafaela, trwał około sześciu godzin, a przez cały czas czuwał przy sali Kastiel. Co chwilę zamykały mu się oczy, ale obiecał sobie, że mimo wszystko wytrzyma. Nagle drzwi sali otworzyły się i wyszedł z nich lekarz, z którym wcześniej rozmawiał. Za nim na przenośnym łóżku jechał nieprzytomny i podłączony do aparatury Rafael. Lekarz zatrzymał się i usiadł obok czerwonookiego.
- Podczas zabiegu nastąpiły komplikacje. Okazało się, że  zakrzep był zbyt duży. Trzeba było wstawić sztuczną zastawkę, ale niech się pan nie martwi, nic nie zagraża jego życiu, tylko będzie musiał brać leki i dbać o swoją krzepliwość krwi, by to się nie powtórzyło. Na razie nie może pan do niego zajrzeć. W tym czasie niech pan pojedzie do domu, prześpi się  i zje coś porządnego.
- Dobrze i dziękuję za wszystko.
***      
     Kastiel stał przed wejściem do pokoju męża.
- No idziesz wreszcie, czy mamy cię tam siłą wepchnąć? - odezwała się Camille - przyjaciółka czerwonookiego.  Zdecydował się wejść o własnych siłach. Na łóżku leżał jeszcze nieco blady Rafael i uśmiechał się przyjaźnie do ukochanego.  Zespół wpadł go odwiedzić, ale szybko wyszli, by zostawić małżeństwo sam na sam.
- Posłuchaj, ja naprawdę nie chciałem, wybaczysz mi? - Kastiel był bliski płaczu, tak bardzo bał się odrzucenia ze strony mężczyzny.
- Naprawdę sądzisz, że będę się za to boczył w nieskończoność? No, chodź tu i przytul mnie.
       Czerwonowłosy był szczęśliwy, mimo że  wybaczył mu to on sam obiecał, że już nigdy go nie uderzy to wiedział, że ta kłótnia pozostawi małe kolce w ich miłości, ale teraz liczyło się tylko zdrowie męża i jego szczęście... 


8 komentarzy:

  1. No, to już jest lepsze!
    Niebanalne, więcej uczuć, imiona the best (Słodki Flirt, mam rację? xD)
    Nadal brakuje mi opisów, dialogi jakieś takie... sztucznie-romantyczne... Mało realistyczne, o tak powiem ^^
    Ale strasznie, strasznie, strasznie kawaiiiiiiii <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, bo widzisz to mój pierwszy blog w życiu, a nie chcę pisać dziwnych rzeczy, bo moja pani z polskiego zna adres i mogło by być ze mną źle

      Usuń
    2. J-jak to?
      Twoja polonistka czyta bloga o yaoi? I po co dawałaś jej linka? xD

      Usuń
    3. Powiedzmy, że to było bez zgody Akatsuki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      hehe :)

      Usuń
    4. O_O
      Wielkie zło w Tobie wyczuwam O_O

      Usuń
    5. Tak, to wszystko jej wina, specjalnie mnie szantażowała, że mam założyć, a potem jak założyłam, dała link mojej ukochanej pani :,,)

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń