niedziela, 27 grudnia 2015

Zmienność rozdział 6

       Obudziły mnie promienie słońca padające przez okno. Wcześniej nie miałem czasu ani ochoty, by zlustrować pokój.
        Po prawej stronie stała komoda w odcieniu beżu, białe ściany, a po lewej stronie duże okno z roletami, ale na moje nieszczęście nie zasłaniały widoku.Naprzeciw łóżka były drzwi, które skrzypnęły cicho i po chwili do środka wszedł znajomy lekarz. Jak mu tam było? A, tak, Sarai. 
-Cześć- uśmiechnął się,  na co moje kąciki ust również się lekko uniosły- Jak się czujesz?
-Z wyjątkiem tego, że zaczynam tracić wiarę w to, czy oddychanie to normalna czynność i nie czuję ręki? Wszystko w porządku.- Chciałem, by wyglądało to sarkastycznie, ale chyba mi się nie udało, bo lekarz roześmiał się w głos i powiedział:
-Uznam to za powrót do formy sprzed wypadku. 
-Ja również-  mimowolnie nabrałem do płuc większą ilość powietrza niż mogłem i rozkaszlałem się. Chwilę trwało zanim zdołałem się opanować.
-Poczekaj, przyniosę leki przeciwbólowe- odwrócił się i wyszedł, zostawiając mnie samego. Znowu targnął mną ostry kaszel, tym razem nie wiedziałem, dlaczego. Sarai wszedł jak burza, przez co prawie podskoczyłem.
-Daj rękę- powiedział i usiadł na krześle, który stał obok mojego łóżka.
       Na komodzie położył tackę ze strzykawką, wacik oraz jakiś środek. Zorientowałem się, że czeka aż podam mu tą zdrową rękę. Wykonałem polecenie bez sprzeciwu.
      Wziął wacik, zamoczył go w płynie i posmarował miejsce, w którym dostrzegł żyłę. Odłożył je i wziął przedmiot zakończony cienką igłą, którą wbił nie ostrzegając mnie. 
-No, już po wszystkim.
-Ta, uprzedzić nie potrafiłeś?- zapytałem z lekką ironią w głosie- Kiedy przyjdzie Samuel?
-Nie, nie potrafiłem, bo byłbyś spięty, a Samuel kazał przekazać, że ma sesję i wywiad więc prędko się nie zjawi.
-Och- nie pamiętałem go za dobrze, ale ciągnęło mnie do niego instynktownie i w sumie był w moim typie. Nawet bardzo. A z tego, co powiedział mi, gdy ostatni raz z nim rozmawiałem to to, że byliśmy kochankami. To stwierdzenie połaskotało mnie delikatnie po serduszku. Postanowiłem jednak dowiedzieć się czegoś więcej. Może nie pamiętałem nic z ostatnich kilku miesięcy, ale wiedziałem, że mój kochanek nie za wiele o sobie mówi. W sumie to dało się to zauważyć po ostatnim spotkaniu.
-To... Skąd się znacie?
-Chodziliśmy razem do liceum, tylko że ja byłem na biologi, a on był na ekonomi. Z tego, co wiem to rodzice go do tego zmusili, bo miał przejąć firmę ojca, ale się zbuntował i zaczął pracę w modelingu. Podobno chciał go nawet wydziedziczyć, ale uznał, że sam wróci. Tyle mi powiedział. A ty? Jak się poznaliście?- O, brawo chłopie! Zrozumiał swój błąd i powiedział- Wybacz, zapomniałem, że nie pamiętasz.
-Nic nie szkodzi- uśmiechnąłem się do niego blado, choć do śmiechu było mi daleko- Na serio, chciałbym pamiętać, ale to nie chce przyjść- westchnąłem i poczułem się zmęczony tą rozmową.
-Im bardziej o tym myślisz, tym gorzej ci to wychodzi. Nie przejmuj się, musisz poczekać. Jeśli chcesz, mogę przysłać do ciebie psychologa, może on ci coś poradzi, bo ja się w tym niezbyt orientuję.
-Nie trzeba, naprawdę. Spróbuję sam się z tym uporać- nie chciałem mu powiedzieć, że nie lubię mówić o swoim prywatnym życiu, nawet jeśli ma to na celu pomoc. Pewnie poczułby się urażony.-Jeśli będzie naprawdę źle, to będziesz mógł przysłać kogo tylko chcesz, ale teraz podziękuję.
-No dobra, jesteś już dorosły i sam decydujesz.- spojrzał na zegarek i wytrzeszczył oczy- Już tak późno? Muszę lecieć! Do jutra.- rzucił mi przez ramię i wyszedł.
     Ech, ci lekarze to mają zabiegany tryb życia. A właśnie, skoro mowa o pracy, Josh mnie zabije za to, że nic mu nie powiedziałem, w dodatku, co z wykładami? Z takimi myślami zasnąłem.
***
Następna część zmienności za nami. Zastanawiałam się nad innym opowiadaniem i doszłam do wniosku, że na tym blogu będą opowiadania nieuwzględniające "miłych nocy", ale jeśli nabiorę wprawy to rozpocznę nową historię na innym blogu. 

piątek, 25 grudnia 2015

Co z Świątecznym One Shotem?

Szczerze? W ogóle nie miałam nastroju na pisanie, w dodatku uznajcie to za karę, ponieważ nie dostałyśmy żadnych prac konkursowych! Jestem totalnie wkurzona!. Macie się poprawić wpisując komentarze, ale od różnych osób, a nie tylko od księżniczek.
Wesołych świąt życzę wszystkim czytelnikom!

sobota, 19 grudnia 2015

Zmienność rozdział 5

     -Kim jesteś?- zapytałem, chodź w zakątkach umysłu krążyły mi szczątki informacji.
-...Zaczekaj, zawołam lekarza- jego mina z początku była zdumiona, ale zdołał się pohamować i  pobiegł w stronę drzwi.  Nie wiedziałem, co się stało. Moje myśli krążyły z zawrotną prędkością. Pamiętam, że moi rodzice są rozwiedzeni i mają nowych partnerów, studiuję grafikę i fotografię, pracuję oraz pobieram praktyki u Josh'a, ale to były tylko ogólnikowe informacje, w dodatku  nie pamiętam nic z okresów kilku ostatnich miesięcy! 
     Nic, tylko pustka. Przez to myśli chciało mi się płakać, ale  nie chciałem pokazać słabości, To byłaby oznaka uległości i pogodzenia się z losem.
     Zdziwiło mnie, że potrafię sobie to tak wytłumaczyć. Chyba wiele innych osób byłoby teraz w zaawansowanej histerii.  Na mojej twarzy wykwitł delikatny i niepewny uśmiech. W momencie, gdy uspokoiłem się jako tako, do mojego pokoju wparował zdyszany brunet , a za nim lekarz w białym kitlu sięgającym jego kolan. Miał blond włosy sięgające szyi, jasną karnację, zielone oczy- miałem wrażenie, jakby potrafiły odczytać z mojego ciała każdą, nawet najmniejszą tajemnicę oraz usta, choć lekko spierzchnięte. ''Pewnie nie miał czasu się napić przez pacjentów". Mężczyzna uśmiechnął się do mnie, co trochę mnie uspokoiło.
-Dzień dobry Natanielu. Jak się czujesz?- zapytał i usiadł na krześle obok mojego łóżka.
-Kręci mi się w głowie i mam wrażenie jakby przejechał mnie tir z kokainą, marihuaną i nie wiadomo jeszcze jakim świństwem.- przyznałem z miną poważnego znawcy, choć sam nie miałem pojęcia tak owa się pojawiła.
 Młody mężczyzna wybuchnął śmiechem, co wydawało mi się nie na miejscu, szczególnie, że leżałem w szpitalu i nie za bardzo wiedziałem czym mogę poruszyć, a co mógłbym jeszcze bardziej złamać, bądź skręcić. Chyba odczytał z mojej twarzy to stwierdzenie, bo w momencie spoważniał.
-Nie pomyliłeś się za bardzo. Wjechał w ciebie chłopak, który łyknął dość dużą dawkę narkotyków. Dziwię się, że dojechał tak daleko.-patrzyłem na niego jak na kosmitę. Powoli, z wielkim ociąganiem informacje zostały przeze mnie przetrawione i zrozumiane, choć korciło mnie, by zamknąć oczy, wyprosić facetów  i zacząć beczeć, po prostu. Błękitnooki zaszył się w kącie i nie odzywał się, jak jakiś duch. Minę miał zarazem, zmartwioną, ale i niecierpliwą. Jego tęczówki patrzyły na mnie z niepokojem.
-Umm, co dokładnie mi jest?
-Masz złamane trzy żebra, przy czym jedno niebezpiecznie blisko płuca, ale na szczęście go nie przebiło- uśmiechnął się słabo- złamaną rękę i cudem udało mi się odratować twoją nogę. Gdy auto w ciebie wjechało, noga utknęła pod autem i trudno było ją wyciągnąć, ale na szczęście karetka dojechała zanim mogło być gorzej. Badania przeprowadziłem przed twoim obudzeniem, wszystko goi się sprawnie, ale będziesz musiał, jednak chwilę tu zostać.  Masz jeszcze jakieś pytania?
-Wiem, że to dziwne, ale kim jest ten pan, który patrzy się na mnie?- wskazałem palcem na bruneta, lekarz popatrzył na mnie, na początku miał zafrasowaną minę, a potem wyciągnął latarkę, poświecił mi w oczy, zrobił kilka innych "eksperymentów" i stwierdził, że mam poprawne reakcje.
   Z zamyśloną miną potarł podbródek prawą rękę, którą przytrzymał w łokciu drugą dłonią.- To pewnie amnezja powypadkowa. 
-Słucham?
-To znaczy, że w skutek jakiegoś silnego wstrząsu lub niemiłego wydarzenia próbujemy wyrzucić traumatyczne przeżycia. Zapomnieć o nich, to właśnie amnezja powypadkowa. Z czasem minie, ale nie wiadomo, kiedy dokładnie.
      Przystojniak podszedł do nas z kąta, w którym przed chwilą stał, dotknął mojego policzka i musnął moje usta kciukiem- Naprawdę mnie nie pamiętasz?- Na moich policzkach pojawił się rumieniec, ale po co i dlaczego, tego nie potrafiłem się dowiedzieć.
-Nie- było mi smutno. Gdzieś w głowie krążyła mi jego twarz i wiedziałem, że jest dla mnie kimś bardzo ważnym, ale nawet nie pamiętałem jego imienia. Chłopak wziął głęboki wdech i powiedział:
-Nazywam się Samuel. Jestem twoim kochankiem od czterech miesięcy, w dodatku mieszkamy razem. W dniu wypadku mieliśmy się spotkać. Pamiętasz chociaż to?- zapytał z nadzieję w głosie. Jednak moje zaprzeczenie głową zasmuciło go. W sumie to mnie też. Na szczęście z pomocą przyszedł mi blondyn, który przysłuchiwał się tej wymianie zdań.
-Ja jestem przyjacielem twojego kochasia, Sarai. A teraz, musisz być zmęczony natłokiem spraw, więc my wyjdziemy, a ty się prześpij. Wyglądasz jak papier- rzeczywiście, jak teraz o tym wspomniał to czułem się zmęczony. Tak jakby uszło ze mnie całe powietrze.  Zamknąłem oczy, nie wiedziałem nawet, kiedy morfeusz zabrał mnie do siebie.
***
Uwaga! Wiem, że niektóre "księżniczki" chciałyby już czytać powieść od 18, ale ukaże się ona wraz ze świątecznym one shotem. Miłego czytania i zapraszam do komentowania. Minimum 50 komów, jak sobie  życzyła Cosstka.

wtorek, 15 grudnia 2015

Świąteczny Konkurs! - 16.12.2015 EDIT

Witajcie!
To znowu ja, Cosstka.
I, jak obiecałam, dzisiaj ogłaszam konkurs!
Zatem:
Co należy zrobić?
Narysuj (tak jak sobie wyobrażasz) dowolnego z głównych bohaterów Zmienności.
Jeśli naprawdę nie potrafisz rysować (tak jak ja) to możesz go, oczywiście przepięknie, opisać. ;)
Ale z góry oświadczam, iż bardziej oczekujemy rysunków :D
Nagroda:
Publikacja malunku/opisu na blogu, jeden rozdział Zmienności z Twoim, wymyślonym tylko przez Ciebie głównym wątkiem + dedykacja.
No i oczywiście, najważniejsza nagroda - gratulacje ode mnie i Akatsuki :'D (nieśmieszny żart)
 Na nadsyłanie prac macie czas do środy (23.12.2015)
Prace nadsyłajcie na maila smyaoi@o2.pl

Życzę dużo weny!
Powodzenia! 
PS. Czas konkursu został wydłużony!

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Święta idą!

Ho, ho, ho!

Witam wszystkich czytelników bardzo serdecznie!
Z tej strony znowu ja.
Ale mam dla wszystkich parę informacji!
Po pierwsze: czeka was świąteczny One Shot!
Po drugie: dziękuję za 200 wyświetleń (pewnie większość z nich ja i Akatsuki nabiłyśmy same, ale nieważne :D)!
Po trzecie:
Życzę wam wszystkim ciepłych, spokojnych, wesołych, a co najważniejsze - rodzinnych świąt Bożego Narodzenia!
Po czwarte: Co byście powiedzieli na mały konkursik? Nagrody i tematykę ustalę jeszcze z Akatsuki, ale już teraz piszcie w komentarzach, czy pomysł wam się podoba.
Trzymajcie się cieplutko!
Cosstka
  
PS. Jeśli komentarzy będzie... Załóżmy, 15, ogłaszam konkurs! Powodzenia!

 
 

niedziela, 13 grudnia 2015

Zmienność rozdział 4

      Usłyszałem ciche stąpanie po jasnych panelach w przedpokoju, mimo to udawałem, że nic nie słyszę i jestem zajęty sporządzaniem posiłku. Nagle duże ręce chwyciły mnie w talii.
-Cześć, skarbie- powiedział mi do ucha Samuel. Obróciłem się z kocią zwinnością  i pocałowałem go, niby od niechcenia. On odwzajemnił mi się przyciągając mnie bliżej siebie.
-Witaj, usiądź, zaraz będzie obiad- uśmiechnąłem się, a on grzecznie wykonał polecenie.
-Wiesz, że jak tak stoisz i gotujesz to wyglądasz jak świeże upieczona żonka? No i ten fartuszek, nawet nie wiesz jakie myśli chodzą mi po głowie- moja twarz przybrała odcień purpury, a on jakby, nigdy nic uśmiechnął się do mnie i przejechał językiem po ustach w geście  zachęcenia.
-Chyba śnisz, ty zboczuchu. Aż do odwołania śpisz na kanapie- odparowałem i usatysfakcjonowany spojrzałem na zrzedłą minę kochanka.
-Nataniel, błagam cię! Nie możesz mi tego robić!- błagał mnie, ale byłem nieugięty.
-Tak? A kto mi zabroni?- Tę bitwę przegrał z kretesem.
-No dobra, w takim razie w sobotę przyjdziesz po mnie od razu z twoich wykładów i idziemy na kolację.
        "Dlaczego on zawsze wie, jak mnie udobruchać?" Mimo tego zgodziłem się, chodź do tego czasu plecy bolały go ogromnie.

***
     Szedłem ulicą w stronę  metra, by dojechać w miejsce naszego spotkania. Przechodziłem właśnie przez pasy, gdy usłyszałem pisk opon. Ostatnim, co udało mi się zobaczyć była maska szarego puegeota, który jechał na mnie. Potem była już tylko ciemność.
***
      Obudziło mnie ciche chrapanie po mojej prawej stronie. Spojrzałem w bok i zobaczyłem  przystojnego, młodego mężczyznę o ciemnych włosach. Miał pełne usta, prosty nos oraz lekko zadarty podbródek, co dodawało mu władczej aury i wrażenia, jakby pochodził z jakiegoś arystokratycznego rodu. Lekko poruszyłem ręką, a on na ten gest lekko otworzył oczy ukazując błękitne tęczówki. Przetarł oczy i na mój widok rozpromienił się.
-Nataniel! Tak się cieszę, że odzyskałeś przytomność.- Wiem, że to dziwne, ale powiedziałem:
-Przepraszam, ale kim jesteś?
~~~~
Krótki, ale to zapowiedź przyszłych postów, następna w sobotę.
 Uwaga, mam dla was bardzo ważne zadanie! Udało mi się namówić Cosstkę, aby założyć nową zakładkę z opowiadaniami 18+, ale postawiła warunek- pod tym lub następnym postem ma być min. 10 komentarzy. Więc jeśli wam zależy to się postarajcie! Oczywiście będę zamieszczać wtedy tu i tu nowe notki, więc nie martwcie się i bierzcie za pisania!  

sobota, 5 grudnia 2015

Zmienność - Rozdział 3

       Obudziły mnie poranne promienie słońca, które wpadały zrobić sypialni przez Lekko uchylone okno. Sypialnia wyglądał dość skromnie- duża szafa na ubrania,  obok niej biurko z laptopem oraz duże łóżko. Usłyszałem ciche mruczenie. Mój kochanek spał odwrócony w moja stronę lekko się uśmiechając. Na ten widok moje wargi wykrzywiły się mimowolnie. Szturchnąłem go łokciem.
-Hej, Samuel pobudka!
-mmm, jeszcze ...- zamruczał.
-Ty ...- nie dokończyłem, bo chłopak podniósł się nagle i dotknął swoimi wargami moich.
-No, skoro wziąłem swojego porannego buziaka, mogę zacząć dzień- przeciągnął się i ziewnął. - Co chcesz na śniadanie? - zapytał.
-Ty wybierz- odpowiedziałem. 
         Od kiedy pojechałem do niego, gdy był w trasie minęło kilka miesięcy. Od tamtej pory jesteśmy parą bardzo się z tego cieszę, ale niepokoi mnie jedna rzecz. Od jakiegoś czasu jestem zmartwiony, bo Samuel dziwnie się zachowuje. Oczywiście, spędzamy razem noce, ale  nie chcę, by nasz związek  opierał się tylko na kontakcie fizycznym! Mam wrażenie, że on  wcale nie chce niczego więcej.
-To, co będziesz teraz robił?- zapytałem jedząc sadzone jajka-Jeśli masz czas, to może gdzieś wyjdziemy?- Samuel słysząc moje słowa skrzywił się, ale szybko zmienił minę na obojętną.
-Wybacz, ale muszę iść na sesję. Może innym razem.  "Ta, tylko kiedy będzie ten następny raz?"
***
          Dni mijały, a ja coraz rzadziej widziałem jego przystojną twarz i uparte spojrzenie, co mnie niezmiernie wkurzało! Postanowiłem go troszeczkę ... po szpiegować. "Jezu, co on sobie pomyśli, jak mnie przyłapie? Pewnie pomyśli, że w ogóle mu nie ufam!" No, ale on na pewno mi nie powie, co się dzieje. Dobrze, że mi powiedział, gdzie jutro pracuje. "Następnego dnia nie miałem żadnych zajęć, ani John nie miał dla mnie nic do roboty, wiec mogłem się skupić na swoim celu, który właśnie wychodził ze studia fotograficznego i kierował się w stronę Alei Roosvelta. "Przynajmniej w temacie pracy mnie nie okłamał" Skręcił w prawo i stanął obok dość ładnego budynku- miał szaro-niebieskie ściany, a przy oknach ciemniejsze pasma. 
              Czekał tam przez kilka minut (ciekawe na kogo?), dopóki od drugiej strony nie wyszła długowłosa kobieta. Miała czarne spodnie, buty na dosyć wysokich szpilkach oraz beżową bluzkę, która lekko spadała jej na biodra. Była dosyć ładna. Gdy zobaczyła mojego chłopaka uśmiechnęła się i podbiegła do niego. Ucałowała go w policzek i zaczęła coś mówić, ale nie słyszałem co.  On za to, wziął ją pod rękę i przeszedł dalej, w stronę kafejki. Usiedli przy jednym ze stolików i opowiadali o czymś. Ja zaś, ze łzami w oczach, chwiejnym krokiem skierowałem się w  kierunku swojego mieszkania. Wchodząc zamknąłem drzwi i udałem się do sypialni. Padłem na łóżko i zacząłem płakać. Nigdy nie czułem się tak źle , nawet po tym, jak rodzice zaczęli mnie oczerniać za rozpad ich małżeństwa. Właściwie, jestem ciekaw dlaczego, wtedy mnie tak nienawidzili. Wtedy miałem ich słowa gdzieś, teraz miałem ochotę zapaść się pod ziemię i to, jak najszybciej! Cholerny, głupi dupek z tego Samuela!
***
      Obudził mnie dźwięk telefonu. Wygrzebałem się spod kołdry i po omacku ​​zacząłem go szukać.
-Halo? - Zapytałem po znalezieniu komórki-Kto mowi? - Ziewnąłem mechanicznie.
-Cześć, tu Sam. Chciałbym się z tobą spotkać, masz teraz czas?
-Zostaw mnie! -nie miałem siły go zobaczyć. Nie byłem pewny własnej reakcji.
-Co, o co ci ...- rozłączyłem się i rzuciłem komórką w pierwsze lepsze miejsce (trafiła pod biurko, bo wtedy  nie chciało mi się jej szukać, ale potem musiałem). Pamiętam, że mój kochanek dzwonił jeszcze kilka razy, ale pamiętam to, jak przez mgłę (potem mi mówił, że wyglądałem jakbym był w jakimś letargu).
          Usłyszałem dzwonek od drzwi. "Kto to może być?"  Zwlokłem się z łóżka i otworzyłem. W drzwiach stał nie kto inny, jak Samuel. Nie zapytał się, czy może wejść, tylko wepchnął się siłą. Teraz to już miałem go dość.
-Czego?
-Dlaczego nie nie odbierałeś ?!
-A po co?
-Jestem twoim chłopakiem i martwię się! W telefonie miałeś dziwny głos.
-Ty, martwisz? A może martw swoją dziewczynę, do jasnej!- jego mina wyrażała zdumienie , a ja miałem ochotę trochę pokiereszować mu tę piękną buźkę. "Mógłby być niezłym aktorem".- Byłeś ostatnio dziwny, wiec wczoraj za tobą poszedłem. Widziałem cię z jakąś dziewczyną.- Nie wiedziałem, dlaczego mu się tłumaczę.
-Mmm, bo widzisz, to była... agentka nieruchomości- naprawdę był zmieszany, niepewny. Ja tylko się patrzyłem. W myślach opieprzałem się za swój tok myślenia- kupiłem dom- przyznał i zamilkł. chyba czekał na moją odpowiedź.
-Po co?
-Chciałem żebyśmy zamieszkali razem. To, że zachowywałem się dziwnie to, dlatego, że nie chciałem się wygadać i nie miałem czasu się z tobą spotykać, bo oglądałem propozycję.
-Jezu, Ale ja jestem głupi, przepraszam- zaczerwieniłem się, a w myślach dawałem sobie tęgie baty.
-Nie szkodzi, teraz wiem, że jesteś o mnie zazdrosny- uśmiechnął się. Naprawdę tak było, ale nigdy mu tego nie powiem.
***
-Gdzie to postawić?! Krzyknął Samuel. 
       Wprowadzaliśmy się do naszego nowego domu i szczerze? Bardzo mi się to podoba! Dom był dość duży-  zielona łazienka ozdobiona płytkami z prysznicem i wanną, czerwono-pomarańczowa kuchnia z białym blatem  oraz dużym ciemnym stołem z dwoma krzesłami, pokój dzienny w kolorze szarości z  kompletem w kolorze kawy z mlekiem oraz z dużą plazmą na przeciwko. Sypialnia była duża- fioletowe ściany, dwuosobowe łóżko ze stolikiem nocnym  oraz lampką. W domu znajdowały się również: biblioteka, dwa gabinety z biurkami, krzesłami oraz regałami na książki ora balkon.
-W Salonie! -odkrzyknąłem rozpakowując następne kartony. Przy moich nogach leżała Shiny, która od czasu, do czasu drapała moje nogawki.
       Teraz naprawdę jesteśmy parą i mam nadzieję, że do końca życia!
***
Sorry, że tak późno, ale mój komputer tłumaczy na angielski muszę pisać na innym. Tylko, że kapłam się, jak już to miałam napisane! No cóż, uczę się na błędach. Miłego czytania!